Od pierwszych minut spotkania Szturm konsekwentnie budował przewagę na boisku, a goście ograniczali się do wybijania piłki jak najdalej od swojej bramki, licząc na jej przejęcie i szansę na zaskoczenie naszej obrony szybkim kontratakiem. Gra toczyła się głównie na połowie gości, jednak duża przewaga w posiadaniu piłki nie przekładała się na ilość sytuacji strzeleckich dla naszej drużyny. Szturmowcy mieli problem ze sforsowaniem skomasowanej obrony Tęczy, która ustawiła prawdziwy "autobus" przed własnym polem karnym. Po pierwszej, nieco bezbarwnej połowie, utrzymał się bezbramkowy remis.
W drugiej części spotkania goście z Lulina zaczęli nieco opadać z sił, dzięki czemu szturmowcom było łatwiej przedostawać się pod pole karne rywali. Wysiłki zespołu bramkę uwieńczył Adam Drgas, choć należy uczciwie przyznać, że spory udział przy tym trafieniu miał bramkarz Tęczy, który "popisał" się bardzo kiepską interwencją. Nasz napastnik oddał dobry strzał zza pola karnego, jednak nie był on na tyle celny ani mocny, żeby sprawić poważne problemy golkiperowi. Stare piłkarskie porzekadło mówi jednak, że zawsze trzeba dawać przeciwnikowi okazje do popełnienia błędu i w takich właśnie okolicznościach wyszliśmy na prowadzenie.
Po pierwszym trafieniu wydawało się, że Szturm rozwiązał worek z golami i goście wyjadą z Plewisk z bagażem przynajmniej kilku bramek. Nic bardziej mylnego - zawodnicy Tęczy ponownie zwarli szeregi i szturmowcy przez kilkanaście minut bili głową w mur. Kilkanaście minut przed końcem spotkania udało się nam dobić przeciwnika, tym razem po błędzie bramkarza, którego nie można określić inaczej niż "kuriozalny". Jeden z naszych zawodników dośrodkował z boku boiska w taki sposób, że ze złapaniem piłki poradziłoby sobie 9.9/10 bramkarzy. Zawodnik naszych rywali miał chyba gorszy dzień, bo po jego interwencji piłka spadła pod nogi Rafała Drgasa, który ze stoickim spokojem wpakował ją do pustej bramki.
Mecz z Tęczą Lulin zapadnie nam w pamięć, jako jedno z trudniejszych spotkań w tym sezonie rozgrywek. Goście byli dobrze ustawieni taktycznie w obronie i szturmowcom z wielkim trudem przychodziło kreowanie akcji bramkowych. Nasz upór został jednak w końcu wynagrodzony, chociaż wynik mógłby być mniej korzystny, gdyby nie "pomoc" bramkarza gości.
W następnym spotkaniu podejmiemy na własnym terenie zespół Rzemieślnika Kwilcz, który plasuje się obecnie tuż za nami w ligowej tabeli, ze stratą zaledwie jednego punktu. Szturm staje więc przed szansą na odskoczenie rywalowi na cztery punkty. Mecz zapowiada się niezwykle interesująco, dlatego serdecznie zapraszamy do wspierania nas na stadionie w Plewiskach! Początek meczu w niedzielę (20 października) o godzinie 11:00 - musicie tam być!
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.