Na nowy sezon zawodnicy Szturmu wyczekiwali z utęsknieniem. Po dobrze przepracowanym okresie przygotowawczym oczekiwania wobec pierwszego meczu były bardzo duże. Nasz zespół miał w nim bowiem potwierdzić aspiracje do walki o najwyższe cele.
Początek spotkania w Plewiskach był jednak nerwowy. Już po kilku minutach zawodnik drużyny gości znalazł się oko w oko w Michałem Maryniakiem i umieścił piłkę w siatce. Na nasze szczęście sędzia słusznie bramki nie uznał, dopatrując się spalonego. Nasz zespół próbował opanować nerwy, a Huragan szukał swoich okazji. Taka nadarzyła się w 15 minucie po rzucie rożnym. Napastnik Michorzewa wygrał walkę o pozycję z jednym z obrońców i oddał strzał na bramkę. Ręce gości powędrowały w górę w geście tryumfu, jednak stojący przy słupku Dawid Skowroński odruchowo wyciągnął nogę i zablokował strzał na linii bramkowej. Piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i opuściła pole karne. Trzeba przyznać, że mieliśmy w tej sytuacji mnóstwo szczęścia.
Po tej sytuacji nasza gra zaczęła się wreszcie układać. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce i wykorzystywaliśmy dobrze dysponowanych skrzydłowych. Około 25 minut zajęło nam zdobycie pierwszego gola. Wtedy to Arek Skowroński przejął piłkę w środku pola i znakomicie zagrał na lewą stronę do debiutującego w barwach Szturmu Bartłomieja Sowińskiego, któremu nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce.
10 minut później prowadziliśmy już 2:0. Na skrzydle dwójkową akcję rozegrali Krzychu Kryger i Arek Skowroński. Zakończyła się ona płaskim dośrodkowaniem tego drugiego. Do piłki pierwszy dopadł jednak obrońca drużyny z Michorzewa, lecz interweniował tak niefortunnie, że posłał ją prosto pod nogi Bartka Kilana. Ten długo się nie zastanawiał i uderzył na bramkę. Piłka odbiła się jeszcze od zawodnika gości i zatrzepotała w siatce.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie, choć dwie doskonałe sytuacje miał Arek Skowroński. Najpierw po błędzie obrońcy przejął piłkę na połowie przeciwnika, przedryblował obrońcę i w sytuacji sam na sam uderzył obok słupka. Jeszcze lepszą okazję miał tuż przed przerwą, kiedy to po bardzo dobrym dośrodkowaniu Krzycha Krygera, nie trafił głową z trzeciego metra.
Po przerwie goście chcieli odrobić straty, jednak nasz zespół nie pozwalał już Huraganowi na wiele. Przyjezdni ograniczali się do gry długimi podaniami, lecz lepiej ustawiona po przerwie defensywa Szturmu świetnie czytała wszystkie takie zagrania. Nie minął kwadrans, a znów cieszyliśmy się z bramki. Po rzucie z autu Bartek Kilan zgrał do Arka, który wpadł w pole karne i dograł do Bartłomieja Sowińskiego. Ten uderzył z pierwszej piłki obok interweniującego bramkarza Huraganu.
10 minut poźniej Bartek odwdzięczył się Arkowi. Po akcji drużyny gości nasz zespół przejął piłkę pod własnym polem karnym i dwoma podaniami przy linii bocznej wyprowadził kontratak. Arek znalazł się na prawej stronie połowy przeciwnika, po czym zakręcił czterema zawodnikami z Michorzewa i w końcu umieścił piłkę w siatce.
Po tej bramce trener Mirosław Wołoszyn zdecydował się na pierwsze zmiany. Tempo spotkania troszkę siadło, a nasi rywale mieli nieco więcej z gry. Jednak nadal liczyli głównie na kontry oraz długie podania. Nie były one jednak dziś skuteczne, przede wszystkim za sprawą bloku defensywnego dowodzonego przez Macieja Łochyńskiego oraz ubezpieczanego przez stojącego w bramce Szturmu Michała Maryniaka.
W 80 minucie padł kolejny i, jak się później okazało ostatni, gol dla Szturmu. Po wymianie kilku podań piłkę otrzymał Krzychu Kryger, który zagrał do ustawionego na 16-tym metrze Adama Drgasa. Najstarszy z występujących dziś braci Drgas odwrócił się z piłką w stronę bramki i oddał mocny strzał. Bramkarz odprowadził jedynie piłkę do siatki, choć trzeba zauważyć, że mógł się w tej sytuacji ustawić dużo lepiej.
Do końca spotkania nasz zespół kilkukrotnie przejmował piłkę na połowie przeciwnika, jednak brakowało wykończenia dobrych sytuacji. Tym niemniej, początek sezonu należy uznać za bardzo udany. Naładowani pozytywną energią jedziemy za tydzień do Obrowa, mając nadzieję na kolejne 3 punkty.
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
1.
2.